wtorek, 8 grudnia 2009

O ślubie słów kilka...


Niestety nie moim choć bardzo bym chciała. Niespodziewanie dla mnie dostałam rok temu zaproszenie na ślub moich znajomych Hindusów, których poznałam gdy mieszkałam w Londynie.
Pojechałam, poleciałam tam z moją przyjaciółką. Poza biletem i zaproszeniem na śłub nie miałyśmy nic zabukowane, zaklepane.
Naszą podróż zaczęłyśmy w Bombaju gdzie byłyśmy 3 dni potem pojechałyśmy na ślub (zresztą ta podróź to opowieść na osobnego posta).
Ślub ten trwał 2 dni ze względu na to, że państwo młodzi przylecieli tylko na kilka dni do Indii.
W pierwszy dzień był tzw. Receptions - czyli przywitanie gości, poznanie się rodzin.
W drugi dzień odbyła się główna ceremonia właściwy ślub.
Obie części ślubu odbyły się w sali bardzo okazałym budynku. Ceremonia odbywała się w ogromnej sali przypominającej teatr ze sceną i miejscem przed nią dla rodziny i gości.
Ceremonie, które u nas trwają ok. godziny czy to ślub kościelny czy cywilny tam trwały około 8 godzin.
Nie będę wymieniać i opisywać szczegółowo każdego obrzędu, ale opiszę jeden ten najwazniejszy.
Saptapadi czyli obrzęd 7 kroków- gdzie państwo młodzi obchodzą święty ogień pierwszy raz jako małźeństwo.
W następnym poście dalszy ciąg.



2 komentarze:

  1. bozeee tyle zachodu z powodu slubu hahah,przepiekne maja indusi te materialy,i te kolory,napewno bylo co podziwiac :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Pięknie tu u Ciebie na blogu :)

    OdpowiedzUsuń